Gra RPG osadzona w unwiersum Star Wars
- Pójdę z tobą, nigdy nie byłem na Kessel.- Stwierdził Herkay i podszedł do windy.
--------------------
Herkay poczłapał do głównego pomieszczenia frachtowca i siadł na fotelu.
- Cholera... Naprawdę nie umiesz sterować?- Spytał patrząc na Bena.
Ostatnio edytowany przez Herkay (2008-03-26 19:23:18)
Offline
Mogę spróbować. - powiedział i usiadł za sterami. Statek parę razy zacharczał i wpadł w niezłe turbulencje w wyższych partiach atmosfery, ale w końcu znalazł się na orbicie.
- Dziwne - mruknął Ben zmierzając do szlaku nadprzestrzennego.
Offline
- Nie to jest dziwne. - powiedział Ben spoglądając na Herkaya. - Mimo że to przestrzeń Huttów, to Republika zawsze miała sporo do powiedzenia na Kessel. Dlaczego nie wysłali za nami żadnego patrolu? Przecież tamten szturmowiec mógł skorzystać z komunikatora.
Offline
- Na pewno. Widziałem jak... - zaczął Ben, ale przerwał. Pociągnął dźwignię skoku w nadprzestrzeń i wstał z fotela.
- Parę godzin będziemy lecieć. Ja idę sie przespać. Weź karabin, przyda ci się. - powiedział i rzucił mu DC-15s. - Dasz sobie radę sam?
Offline
Herka przeciągnął się i po kilknastu sekundach frachtowiec wyszedł z nadprzestrzeni. Durslin ujrzał przed sobą żywą planetę Alderaan na której już kiedyś był. Wstał i zaczął szukać Bena aby go obudzić.
Offline
Przewrócił się słysząc straszliwy łomot i syk uciekającego powietrza. Alarm nadal wył. Po kilku sekundach Ben znalazł się przy nim.
- Od ilu dni ty latasz?! - wrzasnął na niego i podbiegł do tunelu prowadzącego do kokpitu.
- Patrz co zrobiłeś! Nigdy nie słyszałeś o alarmie kursu kolizyjnego?!
Gdy Herkay popatrzył przez małe okienko w drzwiach, zobaczył odległy o jakieś trzydzieści metrów kadłub statku jakiego w życiu nie widział.
Przypominał kształtem niszczyciel klasy Victory, lecz ten był o wiele większy. Miał kadłub bez charakterystycznych skrzydełek po bokach, oraz brakowało mu anteny przy mostku.
- Niez...owany tran... zderzyłeś ....... Imperator. Jak... niedzielny pilocie, zostaniesz.... w ciągu dwóch minut. - tyle Herkayowi udało się usłyszeć z za drzwi.
Offline
Herkay wstał i oglądną się za Benem.
- Dokąd leziesz? - Spytał po czym spojrzał na ogromny statek. - Niezłe cacko.- Mruknął i przypominając sobie syk zaczął rozglądać się pośpiesznie czy gdzieś nadal ucieka powietrze.
Offline
Niestety jak Herkay uczył się na podstawowych lekcjach chemii tlen był trudny do zaobserwowania.
- Trzeba się jakoś z nimi skontaktować. Inaczej wezmą nas za martwych i zniszczą. - powiedział Ben rozglądając się za jakimś komunikatorem.
Offline
Herkay zgięty w pół wyprostował się tak gwałtownie że ujrzał gwiazdki przed oczami.
- Skąd ty to do cholery wiesz?- Spytał dochodząc do siebie i podchodząc do konsoli.
- Komunikator jest, połączymy się z nimi. O ile nam działa...- Stwierdził próbując nawiązać połączenie z okrętem Imperialnym. W międzyczasie zagadał:
- Znasz ten model okrętu, przypomina kształtem okręt Klonów Victory, co nie?- Patrząc przy tym czy nie ma jakiejś dziury w kadłubie.
Bolek teraz mnie dobiłeś z tymi lekcjami chemi xD
Offline
Zauważył przy tunelu do kokpitu parę małych dziurek.
- Nie, nie znam. To chyba zmodyfikowany Victory, ale nie jestem pewien.
-...Niezidentyfikowany transportowiec masz... halo? - usłyszał Herkay głos admirała.
Offline