Gra RPG osadzona w unwiersum Star Wars
- Niby jak?! Masz rozwalony kokpit! - warknął na niego admirał.[/i] - Nie dać im uciec!...[/i] - krzyk dowódcy do jakiegoś podkomendnego po jakimś czasie się wyciszył. Krążownik otworzył ogień.
Offline
Herkay rzucił się do komputerów ustawiając pełną moc osłon i prędko starając się jakoś unikać strzałów starając się uciec, robiąc gwałtowne skręty obroty.
- Idioto, nie ukrywaj teraz swojej tożsamości tylko zrób coś z nami!- Krzyknął do Bena będąc przekonanym że mieczem świetlnym posługiwać umieją sie tylko Jedi.
Offline
- Popatrz! - krzyknął Ben do niego, łapiąc go za ramiona i odwracając z powrotem do iluminatora.
- Nie ścigają nas!
Rzeczywiście. Mała korweta corelliańska na pełnej mocy silników nadlatywała ze strony planety i kierowała się w stronę niszczyciela. Przeleciała tuż nad jego kadłubem. Przerzuciła całą moc na osłony. Tak zmieniając ustawienia udało jej się unikać ostrzału z krążownika.
Gdy znalazła się wystarczająco daleko skoczyła w nadprzestrzeń.
Z drugiej strony wyskoczył krążownik interdykcyjny, który włączył studnię grawitacyjną. Było jednak za późno ścigany statek uciekł, a admirał musiał się przez pewien czas kłócić z dowódcą nowego statku, by ruszyć w pościg.
Gdy "Imperator" skoczył, interdyktor podleciał do wraku i ściągnął go na pokład.
- Niezidentyfikowany statek, jaki jest wasz status? - zapytał dowódca.
Offline
Herkay odetchnął z wielką ulgą i opadł na fotel. Włączył przycisk komunikatora:
- Mamy zniszczony kokpit... Poza tym chyba wszystko w porządku... Szczerze powiedziawszy przez chwilę myślałem że to my mamy być zestrzeleni...- Starł pot z czoła i spojrzał na Bena.
Offline
Herkay wrócił do kokpitu i włączył znów komunikator:
- Słyszycie mnie?- spytał gdyż nie otrzymał żadnej informacji przez dłuższy czas. Nie chciał się narażać i ot tak odlecieć, zresztą nie wiedział czy to mu się uda.
Offline
"Jaki Pojemnik!?" Pomyślał. Herkay miał pewien problem. Nie pamiętał czy miał na pokładzie więcej niż jeden kombinezon. Wszedł do ładowni i z jednego z pojemników wyjął kombinezon, zastukał w schowek i powiedział:
- Ben, mamy pewien problem, ściągają nas... - W tym czasie przypominając sobie czy ma inny kombinezon.
Offline