Gra RPG osadzona w unwiersum Star Wars
Używam Dyplomacji
- Zarobek nie jest mały na farmie i szybko ci się zwrócą pieniądze, a życie staje się coraz trudniejsze i trudno znaleźć robotę gdzie indziej... Co byś powiedział na 6 tysięcy, a jeśli nie masz co byś mógł dołożyć zwykłemu farmerowi w trudnej sprawie?- Herkay mówił ostrożnie ale tym samym tonem i nie za szybko nie za wolno. Mówił z niezmiennym wyrazem twarzy, tak przekonującym a zarazem tak tajemniczym. Był przemytnikiem swojego czasu i nie raz musiał wyjść z opresji dobrą gadką. A to był zwykły barman z Mos Eisley który nie zna się za dobrze, a gdy wykupi farmę i nacieszy się spokojem Herkay będzie daleko stąd i nie będzie się martwił czy pieniądze się mu zwróciły czy też będzie wielce zdenerwowany.
Offline
- Cóż, kiedyś na pewno wpadnę i będę czekał na resztę.- Mrugnął okiem i schował chip kredytowy.
- Farma należy do ciebie, przyjacielu, ja lecę zabrać swoje drobiazgi.- Powiedział z uśmiechem na ustach i wyszedł z kantyny kierując się do portu gdzie po zatankowaniu odleciał na swoją Farmę.
Offline
Użytkownik
Otwieram drzwi, ściągam gogle na szyję i wchodzę z całkowicie typową dla mnie, spokojną i opanowaną miną człowieka, który zabija szybciej niż myśli, a myśli szybciej niż nie jeden zafajdany profesorek z uniwesytetu na Alderanie.
Podchodzę do baru, uśmiecham się delikatnie, by moja twarz nabrała bardziej przyjaznego wyrazu i mówię. - Koreliańska, przyjacielu! - Po czym, dodaję. - Tylko schłodzona.
Ostatnio edytowany przez TC-1011_Telemachus_Rhade (2008-06-27 23:02:30)
Offline
Użytkownik
Biorę napój, poczym spokojnie, powoli i dystyngowanie odwracam się do bywalców kantyny i opieram się o bar, upijam łyk. - Witajcie, przyjaciele! Mam pytanie! Słyszałem o pewnym biznesmenie o imieniu Jabba, ale nie wiem, gdzie go znaleźć. Czy ktoś może opisać mi drogę do jego siedziby? - Mówię do wszystkich zgromadzonych, przywołując na twarz lekki uśmiech i z przyzwyczajenia kładąc dyskretnie prawą rękę na blasterze, po czym upijam kolejny łyk Koreliańskiej Whisky.
Offline
Użytkownik
- Mądry chłopak! - Mówię, wypijam na raz napój, wyciągam do niego lewą dłoń z 5 CR i kontynuuję. - Chodź! Wskażesz mi kierunek... - W tym momencie zaczynam mówić wyraźnie ciszej, by nie narażać niepotrzebnie chłopca. - ...i może przyniesiesz do domu jeszcze parę kredytów. - Rzucam 5 CR na bar, płacąc za szklaneczkę Koreliańskiej i odchodzę od niego.
(Zamierzam dać dzieciakowi, jeśli okaże się przydatny, 40 CR, w dyskretny sposób, by zminimalizować szansę, że nie zdąży się nacieszyć kredytami.)
Ostatnio edytowany przez TC-1011_Telemachus_Rhade (2008-06-27 23:11:42)
Offline
Użytkownik
- Mam coś lepszego! - Mówię, po czym dodaję. - HWK-290, statek kurierski. Polecimy nim, bo jest szybszy od ścigacza.
(Czy chłopak wydaje mi się, być zdolnym do pilotowania statku kosmicznego, w jakim jest wieku i czy nie wygląda podejrzanie? Test na Wyczucie pobudek: 13+0=13 (w razie czego). Czy mam na coś jeszcze rzucić, a jeśli mam to na co? Pytam, bo myślę o tym, żeby zostawić go na statku, zamiast brać ze sobą do Jabby.)
Ostatnio edytowany przez TC-1011_Telemachus_Rhade (2008-06-30 01:03:35)
Offline
Chłopak może mieć dziesięć lat. Raczej nie dałby rady pilotować statek, lecz nie jesteś pewien. Jest brudny od piasku i kurzu, lecz wygląda na przyjemnego dzieciaka. Nie wydaje ci się podejrzany.
Offline
Użytkownik
Wychodzę z kantyny, kierując się do do lądowisk i prowadząc dzieciaka.
Ostatnio edytowany przez TC-1011_Telemachus_Rhade (2008-06-30 16:17:58)
Offline